Hejka! Co tam u Was? Jak mijają
wakacje? Nie odzywałam się dość długo, ponieważ byłam na wakacjach i myślałam,
że jest tam wi-fi, a tu kit. Wróciłam dopiero wczoraj, ale jeszcze bym tam
została. Mam dla was kilka zdjęć, ale najpierw opowiem wam jak było.
Jechaliśmy tylko 4 godziny, ale
oczywiście jestem mega śpiochem i przespałam całą drogę. Jak byłam już na
miejscu od razu poleciałam na plażę. Myślałam, że będzie ona nie daleko, ale
się pomyliłam. Musiałam iść 3 kilometry. Kumacie? Wykończyć się szło, ale
trudno można było zgubić kilka kilo, hahaha.
Następnego dnia w niedzielę , oczywiście do kościoła i na plażę. Po
drodze złapał nas deszcz. Przemokłam do kości, ale poszłam na lody. Ma się
rozumieć, że truskawkowo- malinowo- jagodowe z posypką w kształcie serduszek i
bitą śmietaną. Mówię wam przepyszne. Siedząc i delektować się deserem
zauważyłam moją kuzynkę Asię i jej
chłopaka, z którymi pogadaliśmy dość długo i poszliśmy do domu. Niestety po
drodze znowu złapał nas deszcz, a mój kuzynek wpadł centralnie do kałuży. Boże
co za dzieci. Nie?
We wtorek zaczęłam się dopiero
opalać, tak że spaliłam sobie nogi i ramiona, a do tego dostałam gorączki.
Następnego dnia poszłam do Nowęcina nad jezioro,ale mój tata chciał iść do
Stilo na latarnię. Na początku byłam
pełna energii, aby tam iść, ale gdy zobaczyłam ile to kilometrów na mapie
wpadłam w szał. Dopiero wtedy pomyślałam, że można tam pojechać busem. Wjeżdżając do Stilo zauważyłam wielki napis ,,Stilo
koniec świata’’. Myślałam , że to jakaś polewka, ale gdy wdrapywałam się na
szczyt uwierzyłam w to coś. Po selfiach z latarnią poszliśmy nad morze.
Chodziliśmy po tej dziczy godzinę. Pogryzły mnie komary i wpadłam w mrowisko.
Na plaży nie dało się kompletnie nic powiedzieć. Na szczęście szybko wróciliśmy
do domciu.
Przez resztę dni opalałam się,
chodziłam na zakupy, jadłam, chodziłam, dostawałam downa i tym podobne.
Wczoraj wiecie co się stało? Wiecie?
Dostałam conversy i……… spotkałam………………… Wiecie? Dobra już wam powiem Dawida Kwiatkowskiego :-* :-* :-*
:-*. Boże! Pogadałam z mim dostałam autograf i przytulasa. Boże! To był dla
mnie zaszczyt go spotkać, mojego kochanego, a zarazem skromnego idola.