niedziela, 13 lipca 2014

trzy metry nad......

Hej! Wiem miałam napisać wczoraj, albo w piątek. Niestety nie miałam czasu :-(. Po spotkaniu z Weroniką, z którą bawiłam się genialnie. Poszłyśmy na pizze z okazji jej urodzin, bo niestety nie mogłam sie na nich zjawić :-(. Później poszłyśmy na małe zakupki, ale gdy chciałam sobie kupić bluzkę i byłam już przy kasie, okazało się, że mama mi wyjęła 50 zł. Zaczerwieniłam się i niestety nie mogłam kupić bluzki :-(.. Po moim wkurzeniu poszłyśmy do Biedry na lody Frugo. Uwielbiam je, ale gdy szłyśmy na działki wszystko się rozjebało, a opakowanie rzuciłam na chodnik i taki głupi pan kazał mi sprzątać. Oczywiście zrobiłam to nie chętnie, ale co zrobić nie będę się kłócić ze starszym.
Gdy wróciłam do domu nie było nawet tak późno. Potem przyjechał po mnie tata i mama i zawieźli mnie do drugiej babci. Przez całą sobotę od 9.00 do 20.00 chodziłam jak mały samochodzik. Musiałam prasować stertę, (ale taką mega ) prania. Później razem z kuzynkami pojechałyśmy na rowerach do sklepu, po zakupy. Jak wróciliśmy była już 20.00 i poszłam pojeździć na rolkach. Wreszcie nie myślałam o niczym. 
Dzisiaj rano odbył się chrzest mojego taty brata syna. Wiem to dość skomplikowane w mojej rodzinie (ale i tak ich wszystkich kocham). No chrzest jak chrzest musiałam pilnować dwóch małych szkrabów. Jezus! Mój kuzyn, który jest u mnie prawie codziennie, zachowywał się jak by był z innej planety. Moja najlepsza kuzynka cały czas dzwoniła do jakiejś swojej przyjaciółki, a ja siedziałam jak jakiś kołek. 
Ale po za tym był fajnie i rodzinnie. Oczywiście mój daleki kuzyn i kolega (który się do mnie przystawia) musieli mi zepsuć humor na koniec. 
Czy oni wszyscy myślą, że ja jestem jakaś ze stali. Myślą, że ja nie mam uczuć. Lecz się chyba pomylili.
Dobra nie będę was zamęczać moimi problemami. 
Do zobaczenia! Juro oczywiście :-*