Hejka! Znowu się nie odzywałam, ale cały czas biegam, coś robię albo kimś się zajmuję :-). Dopiero wczoraj rano odsapnęłam, ale nie na długo. Idąc do Werki pies mnie pogonił. Takie duże bydle, że normalnie szok!
Poszłyśmy do mojej drugiej babci, bo była u fryzjera z Łukaszkiem. Musiałyśmy iść z nim na zakupy. Było fajnie i się wreszcie nie wyrywał. Oczywiście musiał robić swoje sceny, jak to Łukasz. Później poszłyśmy z Werą do biedronki, po Airzona. Czekałyśmy w kolejce chyba pół godziny.
Normalnie szok!
Po przyjściu do babci (pierwszej) zobaczyłam mega, dużo kartonów. Domyśliłam się od razu, że zacznie się sprzątanie. I miałam racje. Wieczorem to mnie nogi nie chciały nosić.
Dzisiaj jest tak spokojnie i tak miło. Nie muszę nic robić. Byłam tylko w mieście, odebrać perfumy i lakier do paznokci.
Na perfumki czekałam chyba tydzień, a lakier dostałam od mamusi ;-). Dobra idę uprasować sukienkę na jutro do babci na obiad. Chyba jeszcze jej nie widzieliście :-).
Boże! Zabierzcie je ode mnie. Są rewelacyjnie. Utrzymują się dość
długo!
długo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz