niedziela, 10 sierpnia 2014

CHILLOUT

Hejka! Co tam u Was słychować? Jest tak gorąco, że nic mi się nie chce. Miałam jechać nad jezioro, ale było tyle ludzi i znajomych, że pojechałam do domu. Przez całą podróż do domu śpiewałam . Naprawdę fajny kawałek do pośpiewania i jak ja to nazywam ,,małego aktorstwa''. Teraz nie mogę wypowiedzieć ani jednego słowa. Jestem tym wykończona. Jak coś chcę to muszę pisać na karteczce :-(.

Dzisiejszy dzień w 100% zaliczam do udanych, ale trochę pracowitych. Byłam u babci na pysznym obiadku. (Babciu jeśli to przeczytasz, ale zapewne nie,  to wiedz że ziemniaki były nie osolone).
Potem to tylko można powiedzieć ,,chillout''. Chciałam iść na selfie z ,,siostrami'' i Piotrusiem, ale Łukasz, Iga i Antoś byli zmuszeni do spaceru z nami.

Łukaszek cały czas bił mnie balonem, a Iga skakała. Biedny Antoś zasnął w wózku :-(, ale to dobrze że nie słyszał naszej ,,Hera, Koka, Hasz LSD''. Bo to było przestraszne, mówię wam. Jeszcze byśmy dostały zawału, bo taki chłopak nas przestraszył jadąc na rowerze. 

Po mini spacerku poszliśmy na naszą ławkę ,,zieloną''. Łukaszek i Igunia nazrywali stokrotek, a Weronika zrobiła kawałek wianka. Później poszliśmy do domu i akurat Antoś zrobił się głodny. Dostał butelkę ode mnie i był w siódmym niebie, chyba? 

Szkoda, że musieliśmy jechać bo prawie już zasypiał. Oczywiście guła ze mnie! Oparzyłam się samochodem. Myślałam, że się wścieknę. 

I tak sobie teraz siedzę i słucham Ellie Goulding. Kocham!








Serdecznie zapraszam do obserwowania mojego bloga!




Brak komentarzy: