środa, 11 czerwca 2014

............

Siemcia! Co u Was słychać? U mnie strasznie źle dostałam od poniedziałkowego dnia w gimnazjum dostałam gorączki i podobno jeszcze dostałam małego udaru. Oczywiście to szczegół. Dawno nie pisałam, i żeby niczego nie pomieszać zaczniemy od piątku.
A więc w piątek wracałam z moją koleżanką na pieszo. Później odpoczęłam i poszłam z kolegami na miasto. Było dość dziwnie bo miałam polane włosy przez nich, a oni wrócili z włosami w jogurcie.
Wiecie, że do tej pory się lepią. 
W sobotę  przyszła do mnie Weronika. Po robiłyśmy sobie focie, gadałyśmy, bawiłyśmy się z moim psem i byłyśmy na grillu. 
W upragniony poniedziałek  poszliśmy do gimnazjum. Na początku nie chciałam tam być. Cały czas mówiłam do Wery, że nie będę tam chodzić. Ale po dłuższym czasie zaczęłam się cieszyć, że tam jestem.
Oglądałam jak grają w nogę, siatkówkę itp. Niestety przez moje ,,przyjaciółki'' które są o wszystko prawie zazdrosne oprócz Wery, nie mogłam pogadać z jedną osobą. 
Ania obraziła się na mnie, tylko ma manię wyższości. Zachowuje się z ,,och i ach''. Boże normalnie dziesiąty cud świata.   Nienawidzę takich ludzi, którzy mówią na innych ,a później za przeproszeniem ,,włażą im w dupę'' i cie już nie potrzebują.
Dobra, luz opanowuję się. Powtarzam sobie ,,Do not worry, look ahead''. Muszę spadać. Do zobaczyska nie długo!
  P.S zapomniałam wam chyba powiedzieć, w tamtym tygodniu dostałam płytę Kwiatkowskiego.