niedziela, 18 sierpnia 2013

recenzja filmów

EKSPERYMENT 26 mężczyzn zdecydowało się na uczestnictwo w dwutygodniowym eksperymencie wcielając się w role strażników i więźniów. Każdy z nich po jego zakończeniu miał otrzymać 14 tys. dolarów. W odizolowanym od świata budynku panują określone reguły: każdy więzień musi wyczyścić swoje talerze po posiłku, więźniowie nie mogą dotykać strażników a strażnicy mogą stosować kary za przewinienia więźniów, jednak nie mogą ich skrzywdzić. Budynek jest pod stałym nadzorem a w przypadku wystąpienia nadużyć, eksperyment jest natychmiast przerywany a uczestnicy nie otrzymują swoich wynagrodzeń.
W czasie eksperymentu do głosu dochodzą utajone sadystyczne tendencje strażników, którzy w coraz większym stopniu zaczynają kontrolować więźniów. Jeden z nich chory na cukrzycę zaczyna mieć poważne objawy choroby ponieważ nie pozwala mu się przyjmować leków. Próba pomocy przez jednego ze strażników kończy się pobiciem i degradacją do roli więźnia. Więźniowie zaczynają być regularnie bici, molestowani seksualnie, w końcu jeden z nich (chory na cukrzycę) zostaje zabity.
Film kończy się buntem więźniów i przerwaniem eksperymentu. Pojawiające się wycinki prasowe sugerują, że prowadzący eksperyment zostaje oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci.

 PORADNIK POZYTYWNEGO MYŚLENIA.

Robert De Niro wreszcie dostał rolę na miarę swoich możliwości.
 W tym filmie wszyscy są mniej lub bardziej walnięci. Głównym bohaterem jest były nauczyciel historii, Pat Solitano (w tej roli Bradley Cooper), który po załamaniu nerwowym po zdradzie żony trafił do zakładu psychiatrycznego. Po ośmiu miesiącach wychodzi, tyle że można odnieść wrażenie, iż środowisko, do którego trafia, nie jest normalniejsze od kolegów z ośrodka. Ojciec, matka, brat, najlepszy kumpel i jego żona, nowopoznana dziewczyna – każde z nich jest „wyjątkowe”; Pat Senior na ten przykład jest hazardzistą, fanatycznym kibicem miejscowej drużyny futbolowej, ma także problem z panowaniem nad sobą; z kolei wspomniana dziewczyna to skłonna do wybuchów wdowa-seksoholiczka. I właśnie oni mają pomóc Patowi zapomnieć o żonie Nikki, którą ten wciąż kocha, a do której – z powodu sądowego zakazu – nie może się zbliżać na mniej niż 150 metrów.

W skrócie: ten film stoi postaciami. I świetną grą całej obsady. Sam scenariusz (oparty na książce Matthew Quicka) jest średnio skomplikowany czy zaskakujący, nie obyło się także bez klasycznego happy endu. Obserwowanie interakcji w grupie całkowicie popapranych ludzi jest jednak fascynujące i nie dziw, że „Poradnik…” zgarnął nominacje we wszystkich oscarowych kategoriach aktorskich. Bradley Cooper, znany przede wszystkim z „Kac Vegas”, dostał szansę udowodnienia, że jest bardzo dobrym aktorem. I w pełni ją wykorzystał. Jeniffer Lawrence już wcześniej dała się poznać jako jedna z najzdolniejszych aktorek młodego pokolenia, teraz tylko potwierdziła swój talent. Robert De Niro z kolei po dłuższej przerwie został obsadzony w roli odpowiadającej jego kunsztowi i w mojej opinii błyszczy najbardziej z całej obsady. Jeżeli już, zastrzeżenia miałbym do nominowania za rolę drugoplanową wcielającej się w rolę matki Pata Jacki Weaver, ale tylko dlatego, że przez większość swojego czasu na ekranie stanowiła ledwie milczące, roniące łzy lub śmiejące się tło dla innych aktorów.

Na tym jednak nie koniec, bo absolutnie przecudowne role mieli Chris Tucker, wcielający się w uciekającego z zakładu kumpla Pata, a także John Ortiz, czyli niezadowolony ze swojego życia najlepszy kumpel głównego bohatera.

Istna parada niesamowitych osobowości.
Dlatego też nie dziwi nominacja Russela jako najlepszego reżysera – tak doskonałe prowadzenie całej obsady, bez wyjątku wyciskającej ze swoich ról pełen potencjał, świadczy o niesamowitym drygu do pracy z aktorami. Dorzućmy do tego inteligentny humor i ciekawą pracę kamery, zwłaszcza w momentach załamań nerwowych Pata dobrze podkreślającą jego stan psychiczny (co ciekawe, podobnie w „Igrzyskach śmierci” w Jennifer Lawrence oddawano zagubienie głównej bohaterki), a otrzymamy film może nie rewelacyjny, ale na pewno zasługujący na uwagę. „Poradnik pozytywnego myślenia” wygrywa przede wszystkim tym, że cała historia nie jest podporządkowana jednemu wątkowi – miłosnemu. Ten film to afirmacja optymizmu, opowieść o więzach rodzinnych i szukaniu akceptacji. A przy okazji historia miłosna.Ciekawa, choć prosta historia, ze świetnie prowadzonymi postaciami, która daje widzowi nadzieję na to, że Walentynki przestaną się wreszcie kojarzyć z żenującymi i ckliwymi opowiastkami o królewnach i królewiczach na białym koniu. Ten królewicz zamiast wierzchowca ma proszki.
NIETYKALNI.

Film, jakich jeszcze nie było? No, może za dużo powiedziane, ale na pewno jedna z najlepszych komedii, jakie kiedykolwiek zostały zekranizowane. Dlaczego? Po pierwsze, bo przełamuje stereotypy. Pokazuje świat niepełnosprawnego człowieka, takim jakim jest. Bez przekłamań, ani udziwnień. Z minuty na minutę widzimy, że z chorobą nie można obchodzić się jak z jajkiem i trzeba stawiać jej czoła.
Taką filozofią kieruje się główny bohater – opiekun milionera, który jeszcze przed kilkoma dniami rył swoje imię w więziennej celi, by nazajutrz kąpać się w śnieżnobiałej wannie swojego pracodawcy. Dla obojga nowa sytuacja jest szansą na lepsze życie, pozbawione stygmatyzacji, a wypełnione przyjaźnią, taką na całe życie.

„Nietykalni” to historia prawdziwa, momentami trochę ubarwiona przez reżyserów, którzy przenieśli ją na ekrany. Jak zaczyna się wspólna przygoda Drisa i
Philippe? Od rozmowy kwalifikacyjnej, na której wielki, czarnoskóry mężczyzna zjawia się prawie przez przypadek. Zależy mu jedynie na otrzymaniu zaświadczenia, które będzie musiał przedłożyć w którymś z urzędów. Jeden świstek zamienia się na dzień próbny, dzień na kolejne, kolejne dni na miesiące i wreszcie lata, jakie Dris spędzi u boku Philippe.

Komedia Francuzów niezmiennie bawi i uczy. Są w niej takie sceny klucze, jak: opera, golenie, urodziny, po których wymówieniu każdy oglądający na nowo pęka ze śmiechu. Za doprowadzone do perfekcji dialogi należą się brawa nie tylko reżyserom, ale dwójce aktorów (Omarowi Sy i François Cluzet), którzy na ekranie tworzą wspaniały duet. Przy ich pomocy twórcy filmu żartują z konwencji i pokazują jak robić kino bez zbędnego nadmuchiwania się, przesadnej egzaltacji. Robią go po prostu, po swojemu, w swojskim klimacie. I może dzięki temu produkcja z każdą chwilą zyskuje nowych fanów, kibicujących bohaterom w ich wspólnych eskapadach i życzących każdemu tak szczerej przyjaźni.

Dance!
 EFEKT MOTYLA.



Zastanawialiście się kiedyś, co by było, gdybyście mogli ingerować w swoją przeszłość? Myśleliście o konsekwencjach małej, wydającej się nieznaczną, zmiany? Jeśli nie to zrobili to za Was Eric Bress i J. Mackye Gruber. "Efekt motyla" to wciągający thriller mówiący o zjawiskach paranormalnych, który wykorzystuje zagadkę przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Jest to film mroczny, tajemniczy, który z każdą chwilą staje się coraz bardziej interesujący. Jeśli lubisz ciekawe, trzymające w napięciu kino s)Vz
Główną zaletą filmu jest scenariusz. Historia chłopca, który ma "dziury w pamięci" i który może "wypełnić" te dziury własnymi działaniami, brzmi dość ciekawie i tak właśnie jest. Z każdą kolejną sekundą czujemy się coraz bardziej "zniewoleni" przez produkcje, a po jej obejrzeniu długo jeszcze rozmyślamy "co by było gdyby...". Dużym plusem obrazu jest tajemnica, której kolejne części ujawniane są z następnymi minutami filmu. Z zainteresowaniem patrzymy jak Evan znajduje odpowiedź na nurtujące go całe życie pytania i uświadamia sobie, co tak naprawdę działo się w jego życiu. Wraz z tajemnicą rodzi się klimat, który w obrazie jest wręcz niepowtarzalny: mroczny, ponury, przybijający, wręcz idealny do tematyki obrazu. Oddaje on odczucia bohatera, który z każdą zmianą musi ponownie "wkomponowywać" się w otoczenie i nie wie co działo się przedtem. Losy bohatera przypominają lawinę. Od małego "obsunięcia", do zbliżającej się katastrofy, która zabierze śmiertelne żniwo. Jeżeli chodzi o aktorów, to chciałbym przede wszystkim pochwalić Ashtona Kutchera. Aktor, znany jako głupkowaty bohater serialu "Różowe lata siedemdziesiąte", pokazuje, że nie można go zaszufladkowywać i traktować jako aktorskiego pajaca, który ma nas tylko bawić. W "Efekcie Motyla" narodził się nowy Ashton Kutcher, aktor potrafiący grać role trudne i wymagające, który umie zbudować również odpowiedni klimat. Inni aktorzy grają również na przyzwoitym poziomie, nie ma może fajerwerków, ale potrafią stworzyć kreacje, które zbudują odpowiedni nastrój. Muzyka to również mocny punkt filmu, nie jest może rewelacyjna, ale utrzymuje mroczną atmosferę i pomaga wczuć się w klimat. Jedyny zarzut, jaki mam do tego niebanalnego filmu, to banalne zakończenie. Kolejne z serii "i żyli długo i szczęśliwie...". Evanowi udaje się uratować siebie i Andree, wszyscy są szczęśliwi, a widz po raz kolejny musi być zanudzany wtórnym happy endem. Jednak, od czego mamy reżyserską wersję DVD z alternatywnym zakończeniem? W wersji do kina domowego Evan pokazany jest jako postać gotowa do poświęceń, która dla miłości potrafi oddać życie. To zakończenie na pewno będzie Wam się bardziej podobało.

Efekt Motyla - recenzja filmu- rap graffiti breakdance

"Efekt Motyla" to kino niezwykłe, niezwykłe przede wszystkim za sprawą opowieści, jaką raczą nas twórcy. Dawno już nie widziałem historii, której rozwoju nie znałem, nie wiedziałem co stanie się za chwilę. Aby nie czuć się zdegustowanym, zamiast pójść do kina, radzę iść do wypożyczalni i obejrzeć wersję reżyserską, która ma o wiele ciekawsze zakończenie. Jeśli znudził Ci się tysięczny film o samotnym mścicielu, który z jednym pistoletem rozprawia się z setką uzbrojonych po zęby bandziorów, to "Efekt Motyla" będzie przyjemną odmianą i odskocznią od szarzyzny, jaką raczy nas dzisiejsza kinematografia. bella1314.

Brak komentarzy: